wtorek, 12 czerwca 2012

Rozdział 17 ♥

*Harry*
Nie byłem zmęczony chociaż po jakiś 10 minutach zasnąłem.
Rano miałem bardzo miłą pobudkę. Spałem sobie smacznie gdy usłyszałem przez sen jak ktoś otwiera drzwi i  podchodzi do łóżka. Nagle łóżko delikatnie się ugięło. Wywnioskowałem że ktoś na nim usiadł.Nim zdążyłem otworzyć oczy poczułem jak ktoś daje mi buziaka w policzek i się odsuwa. Usłyszałem śmiech Al. Przyciągnąłem tą osobę, którą była Alex i przytulając pocałowałem w czubek głowy.
-Harry.... śpiochu wstawaj- powiedziała próbując uwolnić się z uścisku (oczywiście bez skutecznie). -Harry puść mnie wariacie!- powiedziała ze śmiechem.
-Wybacz ale ... nieee- powiedziałem zaspanym głosem.
-Harry...- powiedziała i spojrzała mi w oczy-Proszę, Proszę, Proszeeeee..-jęknęła.
-Eh....- westchnąłem cmoknąłem ją po czym puściłem.
Ona wstała a ja odwróciłem się do niej plecami i przykryłem kołdrą po szyje.
-Ooo nieee! Harry! wstawaj! - powiedziała potrząsając mną.
Po chwili weszła na łóżko i zaczęła skakać po nim.
-HARRY! HARRY! HARRY!- krzyczała ale ja się nie ruszałem.
Po chwili się poddała i opadła na łóżko.Wstała z niego po czym usłyszałem jak otwiera okno i podchodzi zpowrotem do łóżka. Ściągła ze mnie kołdrę.
-O.... przesadziłaś- powiedziałem ze śmiechem i złapałem ją w pasie i pociągnąłem ku sobie tak że wylądowała na mnie.Przekręciłem nas tak że to ja byłem na górze.
-I co teraz zrobisz?- spytałem z rozbawieniem.
-To- powiedziała po czym pstryknęła mnie palcem w nos.
-I co?To nie bolało, ale słodki prezencik- powiedziałem i zacząłem się śmiać.
-Czubek- westchnęła.
Przybliżyłem usta do jej ust i już mieliśmy się całować gdy ona się jakoś przykręciła i uciekła z pokoju ze śmiechem.
-Wiesz że jakby mi się chciało to bym cie złapał ale nie mam siły na ganianie po domu.- powiedziałem .
-Tak wiem ale wiem też że ci się nie chce - powiedziała se śmiechem i wyszła z pokoju.
Zacząłem wstawać spojrzałem na telefon. Miałem jeszcze  ustawioną godzinę taką jaka była w Londynie. Tam było godzinę wcześniej. Na  moim zegarku była 8.00 . Wczesna pora ale w Polsce była już 9. Ubrałem się i zszedłem na dół. Na dole zobaczyłem Al siedzącą w salonie i oglądającą telewizje.
-Nie ma  nikogo.- powiedziała  spoglądając na mnie wtedy gdy ja rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu jej mamy i ojczyma.Wstała i wyłączyła telewizje.
-To dobrze - powiedziałem podchodząc.Zacząłem ją całować ale było mi dość niewygodnie ponieważ była ode mnie niższa i to sporo ale i tak ją kochałem.Podniosłem ja do góry .
-AA! Harry opuść mnie!- krzyknęła śmiejąc się.
-Nieee... -powiedziałem po czym ją pocałowałem.
-Kocham cie...-szepnąłem jej do ucha i złapałem zębami leciutko płatek jej ucha.
-Co ty robisz wariacie?- spytała z rozbawieniem.
-Niccc...- powiedziałem i zacząłem ją całować po szyi.
-Harry starczy tych czułości- powiedziała ze śmiechem.-Jesteś głodny?- zapytała gdy się od niej odsunąłem.
-Nom... może zrobimy razem śniadanie? Proponuje... hm... Naleśniki! tak!- krzyknąłem.
-Dobrze, dobrze..- powiedziała ze śmiechem.
Zabraliśmy się za robienie już  obiadu, ponieważ tak się zbieraliśmy że zaczęliśmy ok. godziny 11.Gdy przyszła jej mama do domu naleśniki były gotowe.
-Mm mm co tak pachnie?- spytała mama Al.
-Ja z Harrym zrobiliśmy naleśniki.. to znaczy on zrobił bo do czego ja się nie zabrałam to on mi zabierał i mówił że on to zrobi...- powiedziała Al ze śmiechem.
-Oj... no dobra dobra..- powiedziałem cicho.
-Widzisz jak o ciebie dba! Kochany chłopak.- powiedziała mama Alex.
-Oj tak...- powiedziała Al cmokając mnie w policzek.
-Nie wiem czy wiecie ale pod domem stoją jakieś dziewczyny.. chyba fanki Harry'ego- powiedziała pani Fox ze śmiechem.
-O nieee.... tutaj tez?!- spytałem ze smutkiem.
-No co? nawet  nie wiesz jak to jest. Przyjeżdża do Polski gwiazda... twój idol , jesteś jego wiernym fanem i co? nie chciałbyś go spotkać?- powiedziała Al.
-No chciałbym ale... bez przesady  nie mam chwili prywatności...-westchnąłem.
-No w sumie .. one już przesadzają...- powiedziała Al.
-Dobra nie zamartwiajmy się nimi skoro na stole stoją taaakie pyyyszności- powiedziała mama Alex.
Zaśmialiśmy się i zabraliśmy do jedzenia.
-Mamo... muszę spytać się ciebie o zdanie,a raczej o pozwolenie...wiem że mam już prawie 18 lat ale...no....- zaczęła niepewnie Alex.-Bo ogólnie po to tu przyjechaliśmy z Harrym i...
-Chcecie się pobrać?!-spytała mama Al na co razem z moją dziewczyną wybuchliśmy śmiechem.
-Nie....Jesteśmy jeszcze za młodzi-powiedziałem.-ale z pani.córką to chętnie .- dodałem i poruszyłem brwiami.Alex szturchnęła mnie łokciem.
-Nie... mamo .. no bo wiesz...- dodała ale jej mama jej przerwała.
-Jesteś w ciąży?!-spytała.
-NIEEE- powiedziała Al a ja się zaśmiałem.
-Nie wiem czy można zajść w ciąże od chodzenia za rękę i całowania..-powiedziałem ze cicho z rozbawieniem.
-No bo chcemy z Martyną wyprowadzić się .. do .. do Londynu ..- powiedziała z nadzieją.- i... chciałam cie spytać o zgodę... bo jesteś moją mamą....
-Em... no wiesz... to dla mnie trudna decyzja... jesteś moją córką... będę za tobą tęsknić...
-Ale... będziesz mnie odwiedzać..rozmawiać przez telefon... będziemy w kontakcie..- kontynuowała Alex.
-Ech... co mi szkodzi.. ZGADZAM SIĘ !- krzyknęła pani Fox.
-Dziękuje ! Dziękuje! Dziękuje!-krzyczała Al rzucając się na szyje matce.




*Lou*
Obudziłem się rano a obok mnie leżała Martyna. Spała sobie smacznie i wyglądała naprawdę słodko.
Delikatnie poprawiłem jej spadający niesforny loczek.Uśmiechnęła się przez sen i zaczęła otwierać oczy.
-Dzień dobry panie Tomlinson.- powiedziała sennie.
-Witam panią Tomlinson.-Powiedziałem i cmoknąłem ją w usta.
-Jaka pani Tomlinson?Nie przypominam sobie naszego ślubu.- powiedziała ze śmiechem.
-Jakto nie?!a wczoraj to co było?!- powiedziałem udając zbulwersowanie po czym się roześmiałem.
-Dobra dosyć wygłupów wstajemy. Pamiętasz co dzisiaj robimy?- spytała poważnie.
-Tak.. pamiętam.... ee... dobra nie pamiętam - powiedziałem śmiejąc się.
-Głuptasie..Dzisiaj mamy powiedzieć mojej mamie że chce się wyprowadzić do Londynu.
-Aaa aaa no tak pamiętam już- dodałem.
Po czym wstaliśmy i się ubraliśmy.Zeszliśmy na dół gdzie czekała na nas mama Martyny.
-Dzień dobry pani- powiedziałem- co tak pięknie pachnie?- spytałem wchłaniając zapachy wydobywające się z kuchni.
-Tosty, bekon i jajka sadzone..- powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-Mmmmm na pewno wyszło pyszne- powiedziałem odwzajemniając uśmiech.
-Jakiś ty mily Louisie- powiedziała mama Martyny.
Odpowiedziałem szerokim uśmiechem i krótkim 'Dziekuje bardzo'.Usiedliśmy do stołu.Martynie jedzenie szło opornie. Myślała pewnie o tym jak ma się spytać mamy.
-Mamo musimy porozmawiać..- powiedziała nagle wahając się.
-Słucham kochanie- odparła ciepło mama Martyny.
-No więc...bo wiesz...no.. jestem z Louisem tak... a on mieszka w Londynie i.. ja też chce się przeprowadzić do Londynu by z nim być...- wypaliła
-Nie wiem.. nie powinnam się zgodzić.... Nie niestety nie kochanie..- powiedziała jej mama.
W tym momencie Martyna wstała i pobiegła do pokoju.
-Martyna.. poczekaj...- powiedziałem próbując ja zatrzymać , ale tylko odepchnęła moją rękę.
-Przepraszam - powiedziałem odchodząc od stołu i pobiegłem do jej pokoju.
Zapukałem i wychyliłem głowę. Leżała na łóżku z głową w poduszkach. Płakała.
-Kochanie... nie płacz proszę.... Poradzimy sobie jakoś... będzie dobrze..- zacząłem ją pocieszać.
-Nie damy rady! Nie rozumiesz?! Musimy się rozstać! związek na odległość to nie jest dobra sprawa!- zaczęła krzyczeć przez łzy.
-Nie płacz - przytuliłem ją.
Nagle zadzwonił dzwonek. Zeszliśmy na dół . Otworzyliśmy drzwi a tam stała Alex i Harry.
-To co mieszkamy w Londynie czy nie?- zapytała z entuzjazmem.
Martyna tylko popatrzyła na nią i spłynęła jej po policzku łza. Alex od razu ją przytuliła.
-Nie martw się skarbie.. coś poradzimy - powiedziała jej.
Po czym weszła z Harrym.
-Proszę pani... mogę z panią porozmawiać....- spytałem mamy Martyny.
-Jasne.. mów.- powiedziała.
-Ale w cztery oczy...-powiedziałem
-Oczywiście chodź za mną.
Poszliśmy do kuchni , a reszta została w salonie.
-Niech pani pozwoli pojechać Martynie.. nawet pani nie zdaje sobie sprawy jak ją kocham...To nie jest taka zwykła , przelotna miłość... ja ją kocham... całym sercem.. ona jest mym sercem.. a człowiek nie może żyć bez serca...- powiedziałem z bólem w klatce piersiowej.
-Ja.. ten.. Louis zamurowało mnie.. to bardzo głębokie słowa jak na 20 latka...- powiedziała.
-To zgadza się pani?..- spytałem i ukląkłem na kolano- proszee! prosze!- powiedziałem ze smutkiem.
-No... dobrze! ale bede was odwiedzać.. non stop dzwonić.. jasne?!
-Jak słońce !- wykrzyknąłem uradowany.
-No leć Romeo powiedzieć o tym swojej zapłakanej Julii- powiedziała mama Martyny.
-Jest pani wielka! - krzyknąłem i pobiegłem do salonu krzycząc: Kochanie pakuj się! jedziemy!
Wtedy Martyna krzyknęła i rzuciła mi się na szyje.
Pobiegliśmy się pakować a Harry z Alex zamówili bilety przez internet.
------------------------------------------------------------
Kochani prosze o komentarze ;d. Jesli chcecie to wysyłajcie mi na gg, które podałam pare postów wcześniej co chcielibyście zobaczyć w tym opowiadaniu ;d. Szczerze t mi sie ono wgl nie podoba i chyba zmienie bloga i bede pisać nowe;D. ale to tylko przypuszczenie ...Moim zdaniem powinno być tu troche niepeności, zakręcenia, obrotu akcji i wgl ;d.Ale przyznajmy mnie sie nie podobają razde moje posty xD taka już jeste ;d.
Nastepny post wstawie jak edzie chociaż 5 komentarzy... prosze nawet nie wiecie ile to dla mne znaczy ;d.
xoxoxo Alex.♥